• baner2.png
  • baner4.png
  • baner3.png
  • baner1.png
No articles are found!
Dzisiaj190
Wczoraj308
W tym tygodniu1185
W tym miesiącu3926
Razem:435912

Odwiedza nas 5 gości oraz 0 użytkowników.

Bliskie spotkania

Swego czasu astronom Allen Hynek stworzył klasyfikację spotkań z przybyszami z innych światów.

Podzielił owe na dalekie i bliskie; my zajmiemy się tymi bliskimi.

Close Encounters I (CE-I) – Mrągowo

Poniżej relacja naocznego świadka (R.K., lat 47, niepracujący w zawodzie mleczarz):


„Stałem jakieś dwieście metrów od nowo zbudowanej sceny amfiteatru, było ciemno i tylko słyszałem cykanie świerszczy. Odruchowo spojrzałem w niebo, kiedy moją uwagę przykuło coś dziwnego, jakby brzęczenie. Oglądałem nieraz thrillery i wiem jak atmosfera grozy opanowuje człowieka. Tak właśnie się poczułem – gorąco i zimno, dreszcze.
Skuliłem się, gdy zabłysnęły lampy, może raczej strugi światła mnie omiotły i… już miałem uciec, kiedy zagrzmiało.
Przede mną, dziwna Istota trzymała w rękach przyrząd emanujący niebieskawą poświatę, a uszy otoczył jakoby skowyt, który szybko za sprawą innej Istoty przerodził się w uporządkowane dźwięki, jednakoż szarpały owe me uszy. Przyjemnie szarpały. Stałem, jakoby mnie ktoś wmurował.
Nie jestem zwolennikiem telepatii, ale mimo naszych widocznych różnic doskonale rozumiałem mowę, a właściwie śpiew Obcych. To działo się w głowie.
- Oto jak lubię! – przeszyło me zmysły.
Nieco już się uspokoiwszy, pomyślałem, że brzmi obiecująco…, a potem odebrałem przekaz: Lynyrd Skynyrd.
Nie pojąłem ni w ząb, ale widać Obcy wiedzą, co Ziemianom może się podobać.
Kiedy myślałem, że kontakt się urywa, zaintonowali pieśń o niebie, które było niebieskie. To chyba najbardziej anielskie słowa, jakie kiedykolwiek dane mi było słyszeć, a ta muzyka!
Nawiązaliśmy chyba nić porozumienia – podumałem.
I wtedy przetoczyli się ze swym przekazem przez me zmysły niczym walec, by na koniec wykrzyczeć w moją jaźń: Bye, Bye.
Jestem przekonany, iż doświadczyłem spotkania z Istotami z innej planety, a może nawet Istotami uznawanymi za Anioły.”
Tyle relacja widza, ale, by być obiektywnym dorzućmy fragment sceptycznej notki z lokalnej gazety:
„(…)Zdarzenie, szeroko omawiane przez pewne kręgi, możemy uznać śmiało za mistyfikację(…). Wcześniej pewien człowiek podający się za wysłannika z Aldebarana twierdził, iż następnego dnia dojdzie do (nazwijmy to jego słowami) pitu-pitu. Rozumiejąc przez to lądowanie UFO, możemy być pewni, że była to wielka akcja, mająca więcej wspólnego z teatrem niż rzeczywistością(…). Tym, którzy dali się nabrać na niebiańskość szczerze współczujemy i życzymy, mimo wszystko, dalszych wizyt Obcych.”
I jeszcze jeden szczegół zauważony przez nieznanego, drugiego świadka, – dlaczego w pierwszej fazie kontaktu Obca miała na sobie wizerunek godła RP?
Fakt ten pozostaje niewyjaśniony.
Wracając z oględzin miejsca akcji jechaliśmy przez Wylatowo, polskie Roswell – nomen omen.

Close Encounters II (CE-II) – Wolsztyn

Relacja złożona przez R.S., lat 47, z wykształcenia mleczarza:
„Znając opowieści z Mrągowa, wiedziałem, że prędzej, czy później dojdzie do podobnych zdarzeń w mym mieście, dlatego z niecierpliwością wypatrywałem symptomów potwierdzających me przypuszczenia.
Jestem osobą głęboko wierzącą, dlatego zważywszy na czasy ostatnie, byłem pewien, iż dojdzie do zetknięcia z wysłannikami Nieba, tym bardziej, iż zewsząd dochodziły mnie głosy, pełne lęku i uwielbienia: kiedyż przyjdzie do zstąpienia chórów anielskich na naszą ziemię?
Czyżby inni też coś przeczuwali?
Doszło nawet do tego, że zamówiono transmisję na żywo, emitowaną w, tfu!, szatańskim Internecie, rwącym się jak diabelskie odzienie!!!
Nie zrażony zamieszaniem niecnym wokół Przybycia Wysłanników udałem się w miejsce naznaczone przez Tamiela, któren odwiedził mnie podczas snu…
Pamiętam pierwsze słowa, jakie spłynęły na moją pobożną głowę:
„Baby, won't you come back home?”, a słowa te wlały w me serce otuchę i miłość, dały nadzieję i wiarę.
I myślałem, iże objawienie mam, bo jasność mię taka zalała!
A trąby anielskie grały, że aż ziemia drgała, niczym w konwulsjach apokaliptycznych!
I nagle doznałem szoku!
Zawyłem „mea culpa!”, bom usłyszał pieśń o Lucyferze, co trzema szóstkami się znaczył…
I spłonęła ma dusza i me marzenia o zagładzie grzesznego świata z rąk przybyszów…
Doczekałem do końca, ponieważ nogi nie chciały mnie unieść wbrew poleceniom ku spokojnej przystani; zdruzgotany…
Omamiony i uwiedziony.
Jakąż to siłę mają moce nieczyste!”
Opinia przedstawiciela władz duchownych w gazetce szkolnej:
„Nie powinniśmy uznać owego zdarzenia za wiarygodne, gdyż takie rzeczy nie zdarzają się podług naszych ustaleń, ani tym bardziej wtedy, gdy w dniu Przybycia tajemnicze MiB-y szukają natarczywie noclegu dla powodujących zamieszanie „niby-Istot”.
Drogie dzieci, to, co stało się udziałem Waszych zmysłów nie jest nam miłe i nigdy nie miało miejsca – zapewniamy Was.”

Close Encounters III (CE-III) – Visagino

Opis incydentu dokonany przez S.K., lat 47 (mleczarz bez wykształcenia wyższego).
„Nikt się tego nie spodziewał. Tyle świateł nad Visagino, niczym nad Phoenix w 97-mym. Czekaliśmy na to od dłuższego czasu, acz nie na taką feerię barw!
Wielu z nas, badaczy UFO, miało nadzieję, iż w końcu dojdzie do bliskich spotkań trzeciego stopnia w okolicy wybranej przez nas.
I stało się, a nasze oczekiwania zaspokojono z nawiązką.
Nie mienię się sceptykiem, ni łatwowiercą, ale wierzę w to, co widziałem.
A widziałem nieziemskie zdarzenia. Wyobraźcie sobie lądowanie wielkiego statku kosmicznego na stadionie pełnym ludzi szalejących niczym na koncercie Deep Purple, wyobraźcie sobie moment, kiedy otwiera się właz i opuszcza trap, a po nim… schodzą przedstawiciele obcej cywilizacji, a Wy macie ich na dotyk!
Mało tego – uprowadzili nas i tysiące ludzi!
W snopach światła unoszono damy i ich towarzyszy, fruwały kapelusze i wirowały ręce, nawet konie powolne impulsom z nieba latały jak szalone, a takoż wdzięcznie ku górze unosiły się wszystkie pozostałości…
Pod przysięgą składam ów raport: BYŁEM NA INNEJ PLANECIE, PEŁNEJ ŻYCIA I TAK ZAAWANSOWANEJ, JAK NIE ŚNIŁO SIĘ NASZYM SZARACZKOM!
W Visagino potwierdziły się nasze przypuszczenia, że Istota zwana Alicją pochodzi jednocześnie z Marsa i Wenus (mój znajomy, Fox Mulder, wyjawił mi to parę lat temu w tajemnicy), a jej głos jest niczym anielski zew i bicz diabelski, co nie jest dane naszym Ziemiankom.
Cieszę się, iż mogłem na własne oczy i uszy przekonać się o istnieniu nieistniejącego.”
Krótka notka uzupełniająca pióra znanego podróżnika, R.S.K., którego ciekawą relację znalazłem, a któren ku swemu utrapieniu pewnikiem tąż zgubił:
„Zaszedłem dnia drugiego po wizycie NOL-a na stadion i cóżem zastał? Ano bałagan, sterty śmieci i odór odurzenia wypadkami. Zniesmaczyło mnie to nieco i nawet powątpiewałem w fakt, jaki i mym udziałem się stał, jednak…
Jako geolog i etnobotanik zarazem muszę stwierdzić, że czyny jakowych chciała się dopuszczać niejaka, Obca, Krystyna, wykraczają poza nasze możliwości. My jeszcze nie potrafimy gór przenosić, ni tworzyć po rusku piranii… Zatem wbrew sobie mówię, iże byli to międzyplanetarni goście (…).”

A my na zakończenie zacytujmy, parafrazując,  Charlesa Berlitza: „każde zjawisko niedające się wyjaśnić jest uznawane automatycznie za zagadkowe, póki nie da się odkryć jego racjonalnej przyczyny”.

I nie dążmy do tego – niechaj nadal występy Ali z muzykami będą tym lądowaniem Obcych.

RK





 



Ala Boncol i Koalicja projekt i wykonanie: